Od następnego sezonu kapitan kadry narodowej zostanie graczem FC Barcelony!
Dzisiaj piłka nożna jest najchętniej oglądaną sportową dyscypliną na ziemi i to nie ulega wątpliwości. Piłkarskie pojedynki generują ogromne wyniki praw telewizyjnych, co ma przełożenie na ogromne wpływy dla klubów piłkarskich oraz piłkarzy. Należy wiedzieć, że raz na jakiś czas możemy być świadkami imponującego transferu z udziałem największych piłkarskich zawodników. Po komplikacjach powiązanych z pandemią zespoły piłkarskie delikatnie się uspokoiły i za piłkarzy nie proponowało się gigantycznych sum. Dalej oczywiście to są spore pieniądze, ale gospodarczy kryzys doprowadził do tego, że sportowi dyrektorzy do transferów podchodzą z rozsądkiem. Dziennikarze sportowi po ostatnim spotkaniu ostatniego sezonu rozmyślali nad tym, w jaki sposób będzie prezentować się skład FC Barcelony. Ekipa z Barcelony bez wątpienia zdołała zaskoczyć własnych kibiców pomimo tego, że borykała się z finansowymi kłopotami.
W social mediach od maja mogliśmy usłyszeć plotki na temat przenosin kapitana polskiej reprezentacji do ekipy z Barcelony. Z początku mało kto traktował te plotki na poważnie, jednakże w kolejnych tygodniach brzmiało to coraz poważniej. Prezesi klubu z Monachium podkreślali, że Robert Lewandowski dogra do samego końca swój kontrakt, który wygasa za rok w czerwcu. Innego zdania był agent zawodnika i sam RL9, który wyraźnie zaznaczył, iż kariera z niemieckim klubem skończyła się dla niego. W ostatecznym rozrachunku dyrektorzy Bayernu zaakceptowali propozycje Barcelony za reprezentanta Polski, która opiewała na czterdzieści pięć milionów euro. Tym samym kapitan polskiej reprezentacji został najbardziej wartościowym piłkarzem w historii polskiego futbolu. Jest on także pierwszym polskim zawodnikiem, który grać będzie w klubie z Barcelony. Jest to bez wątpienia wspaniała wieść dla wszystkich futbolowych kibiców z naszego kraju. Oglądanie kapitana drużyny narodowej w trykocie jednego z najwybitniejszych zespołów to na pewno niesamowite doświadczenie.
Brak komentarzy